poniedziałek, czerwca 18, 2007

Na krawędzi...



Może to zabrzmi dziwnie ale sama operacja to najprzyjemniejszy moment tego rozdziału w moim życiu ( znieczulenie).


A tak-> ogromny ból,
który będzie mi towarzyszył codziennie przez wiele tygodni...

i już zdążyłam się dowiedzieć czegoś więcej o ludziach mnie otaczających ( niestety nie samych pozytywnych- a sporo negatywów)


Pomyśleć , ze kilka dni temu tak szalałam...


ale za kilka tygodni planuję powtórkę...
Dziękuję szczególnie dwóm niezwykłym panom - za to , że są- i ocierają ciepłym słowem moje łzy, których teraz tak wiele...
:*